Ponieważ wczoraj były urodziny twojej córki. Ponieważ gnojek rozwodzi się z tobą. I ponieważ zamierza oskarżyć cię o przyczynienie się do śmierci dziecka. Twojego dziecka. Przestań. To tylko sen. Nic wielkiego. Nie ma w tym nic złego. Wyciągnęła z lodówki butelkę z wodą, otworzyła ją i wypiła do połowy. Woda od razu podeszła jej z powrotem do gardła. Caitlyn pochyliła się nad zlewem. Zwymiotowała. Kilka razy. W końcu nie miała już czym wymiotować, ale wciąż wstrząsały nią drgawki. Oblał ją zimny pot. Powinnaś zadzwonić do swojego psychiatry. Tracisz panowanie nad sobą. Ale nie miała do kogo zadzwonić. Doktor Wade wyprowadziła się niedawno i Caitlyn została pozbawiona jej wsparcia. Nie próbowała znaleźć innego terapeuty. Nie chciała. Aż do dzisiaj. Policja. Zadzwoń na policję. Dlaczego? Bo miałam krwotok z nosa? Ponieważ być może... po pijanemu... chciałam podciąć sobie żyły? Znowu. Może znowu próbowałaś - odezwał się natrętny głos w głowie. Jeśli zadzwonię na policję, zabiorą mnie. Trafię na oddział psychiatryczny. Może tam właśnie jest moje miejsce. - Nie! - spojrzała na swoje ręce i skrzywiła się. To było dawno temu. Wtedy omal nie straciłaś życia. Nie chciała o tym myśleć. Nie teraz. Spokojnie. Po kolei. Przede wszystkim musi się uspokoić. Potem musi sprawdzić, czy drzwi są zamknięte, umyć się i posprzątać bałagan na górze. Ale najpierw musi zadzwonić do Kelly. Dowiedzieć się, co się stało. Może ta krew na górze to jej? Ogarnęła ją kolejna fala strachu i nerwowo wystukała numer do domku Kelly nad rzeką. Jej azylu, jak sama nazywała to miejsce. Sygnał. Jeden, drugi... - No, odbierz. Odbierz! - Trzeci sygnał. Caitlyn oparta o blat niemal modliła się, żeby siostra odebrała telefon. Czwarty dzwonek. „Cześć, dodzwoniłeś się, ale nie ma mnie w domu. Zostaw wiadomość”. - Kelly? Kelly? Jesteś tam? Jeśli tam jesteś, podnieś słuchawkę. Odbierz... tu Caitlyn... muszę z tobą porozmawiać... o wczorajszej nocy. Proszę, oddzwoń jak najszybciej. - Odłożyła powoli słuchawkę, próbując opanować panikę. Drżącą ręką odgarnęła z oczu włosy. Czy Kelly znów wyjechała z miasta? Może służbowo? Serce Caitlyn waliło jak oszalałe. Szybciej, szybciej. Myśl, Caitlyn, myśl. Komórka Kelly! Wystukała numer i czekała po cichu, licząc dzwonki i znów modląc się, żeby siostra odebrała. Jeden. Dwa. Trzy... - Odbierz, proszę! Włączyła się poczta głosowa: „Dodzwoniłeś się na komórkę Kelly. Zostaw wiadomość”. Cholera! Uspokój się. - Kelly, tu Caitlyn. Oddzwoń. To ważne. - Rozłączyła się i pomyślała, czy nie pojechać do domku Kelly. Tylko po co? Jeśli Kelly tam jest, to oddzwoni. Ale czy na pewno? Caitlyn wcale nie była tego pewna.

mu ten krawat na Boże Narodzenie. Taki sam dała
artykuły.
niż sądził; Kelsey i Cindy zwykle lubiły sobie
głupiego?
beton, na co Jessica i drugi chłopak patrzyli z otwartymi ustami. Ku
- Bez komentarza - wyrecytował Bobby z westchnieniem.
policja zaczęła go podejrzewać?
dłoni w krtań. Władca zachwiał się, wydał z siebie wściekły char-kot,
chyba też nas nie słyszy. Nie reaguje, kiedy dotykają jej pielęgniarki, ktoś
Schował mały aparat do kieszeni i ruszył w kierunku
bronić. Nikt jej jednak nie atakował, przynajmniej nie fizycznie.
dlatego obierze was za cel, ponieważ wie, że się zaprzyjaźniliśmy. Czasem
dawno, a nasze małżeństwo w ogóle było nieporozumieniem.
łączyło ich jakieś tajemne porozumienie. To miłe,

– Wpadłem do Los Angeles na kilka dni. Pomyślałem, że cię odwiedzę.

- Wiedziałbym, gdyby ktoś zaginął - wyjaśnił
- Ty - rzekła dobitnie. - Staniesz za barem. Chciał zaprotestować,
czas jest w ciężkim szoku, leży na łóżku szpitalnym i patrzy przed siebie.
podkłady sephora

starając się go dogonić. Udało się. Skręcił w końcu

pewno. Zdawał sobie sprawę, że chwyta się brzytwy, ale chwyciłby się wszystkiego, co tylko
Jeszcze raz sprawdzam drzwi, wkładam słuchawki w uszy, włączam iPoda. Dzisiaj
Dalej, Shana. Walcz. Gryź. Zrób coś!
Wakacje nad morzem to tylko apartamenty kołobrzeg polecane przez wielu klientów.

Usłyszała przeraźliwe krzyki dobiegające z dołu, jakby rozpętało się

Ciemne oczy rozbłysły na wspomnienie ich pierwszej randki. Roześmiał się.
sukience, zakładał więc, że ta, która podszywa się pod jego zmarłą żonę, nadal żyje. I znowu
wsiadł do samochodu.
Opole